Weekend Ostatnia Odsłona
Epilog.
Każdy weekend dobiega kiedyś końca. Dziękuję.
Retrospekcja.
Dom państwa Zabinich.
Pierwsze piętro.
Pokój chłopca imieniem…
-Edi, mam sprawę. – Zaczął poważnym tonem drugi z obecnych w
tym pokoju dzieci.
-Jaką?
-Dość dyskretną.
Rudzielec stanął oparty o parapet okna, przyjacielowi
wskazał obrotowe krzesło przy biurku.
Był to nieduży pokój, utrzymany w tonacji oliwkowej. Jasno
orzechowe meble doskonale pasowały do zieleni ścian. Nad łóżkiem wisiał
zminiaturyzowany model latającej miotły. Nieco dale stała niewielka szafka,
pełna książek, do których właściciel pokoju zaglądał niezwykle rzadko. Przy
oknie stało biurko, na którym leżały jakieś urywki z gazet i zarysowane arkusze
papieru. Koło biurka stał chłopczyk o płomienno rudych włosach i intensywnie wpatrywał
się w chłopca siedzącego przy owym biurku.
-Mów. – Powiedział w końcu.
-Kim jest Malfoy?
-Chodzi ci o wujka Draco?
-Nie wiem jak on ma na imię. Stał z twoim tatą przed
cmentarzem.
-Aha. – Zamyślił się ten. – Wujek Draco to najlepszy
przyjaciel taty. – Zaczął mówić. – Ma ogromny dom. Prawie jak zamek!
–Gestykulował , próbując nakreślić Davidowi wielkość owego domu. – Mieszka sam,
nie ma żadnej rodziny. Może dlatego czasami bywa bardzo smutny. Ale zawsze jak u niego jestem to bawi się ze mną
i daje mi polatać na swojej miotle. – Na samą myśl o latającej miotle
zaświeciły mu się oczy z podniecenia.
-A czy… masz może , jego zdjęcie? – Zapytał nieśmiało.
Edi uważnie przyjrzał się przyjacielowi.
Czy czasem David nie
jest podobny do wujka?
-Czekaj. – Rzucił i wyszedł z pokoju.
Na tym samym piętrze mieścił się też pokój pełen książek,
zwany biblioteką. Mały chłopczyk podszedł cichutko do drzwi tego pomieszczenia,
nacisnął klamkę i wślizgnął się do środka. Po kilku minutach, równie szybko i
dyskretnie wyszedł. Z tym, że teraz pod koszulką miał schowaną pewną książkę.
-Proszę. – Podał ją chłopcu. – Tylko nikomu nie mów, że to
widziałeś. Tata nie pozwali mi jej
dotykać.
-Dobra. – Obiecał blondyn i otworzył książkę oprawioną w
delikatną zielona skórę.
Na pierwszej stronie widniał srebrny napis: „Rocznik 1997” *
Przewracając o jedną kartkę dalej chłopiec ujrzał zdjęcie
zamku na tle gwieździstego nieba. „Hogwart nocą” – Głosił napis pod spodem.
Jako, że to była fotografia magiczna, co jakiś czas na tle
zamku pojawiała się sowa, bądź jakiś inny ptak.
Z każdą kolejną kartką David oglądał masę nieznanych mu
twarzy na różnorakich fotografiach.
Jedne były podpisane, inne nie.
Większość zdjęć przedstawiała ojca Ediego i ciocie Ginny.
Był tam też owy blondyn, tak do chłopca podobny. A także
jakiś rudzielec i chłopak w okularach o niezwykle rozczochranych włosach.
Na jednym ze zdjęć David zauważył tych chłopców w
towarzystwie pięknej dziewczyny. Ona wydawała mu się dziwnie znajoma. Patrząc w
jej roześmiane oczy zdał sobie sprawę, że była to jego…
-Mama. – Szepnął.
-Pokaz. – Edi zaglądnął mu przez ramię.
Rzeczywiście. Ciocia Francis stała obok wujka Harryego i
wujka Rona.
Tylko dlaczego u licha pod zdjęciem widniał taki napis:
„Święta
Trójca: Harry Potter, Hermiona Granger i Ron Weasley.”
-Niesamowite…
Chłopcy oglądali dalej.
Zmieniały się postacie, krajobrazy, tła. Takie same
pozostawało tylko szczęście widoczne u każdej z fotografowanych osób.
-Spójrz. – Edi pokazał palcem na jakieś zdjęcie.
Na tle jeziora, przy starej wierzbie stal owy blondyn w
towarzystwie mamy Davida. Para, widocznie nieświadoma obecności intruza z aparatem, w pewnym
momencie zaczęła się całować.
-Fuj. – Rudy odwrócił wzrok.
Natomiast David wpatrywał się w ten widok jak zahipnotyzowany.
Jego mama i ten pan , który…
- …jest twoim tatą? – Blondyn oderwał wzrok od całującej się
pary i spojrzał na przyjaciela.
-Nie wiem. – Podrapał się po głowie. – Ale na cmentarzu
powiedział do mamy tak: „Nie pozwolę odebrać sobie syna.” I, że „wyglądam jak
on”.
-Blondas, bo ty faktycznie wyglądasz jak wujek Draco.
-Tylko dlaczego…
-Mamo! Zaczęło się! – Ich rozmowę przerwał krzyk taty
Ediego.
Chłopcy zbiegli na dół.
*
Kobieta wróciła do syna. Położyła mu rękę na ramieniu i
powiedziała nieco oficjalnym tonem:
- Draco , poznaj Davida. – Malec śmiało wyciągnął ku niemu
swoją dłoń, którą ten uścisnął. – David, poznaj tatę.
Wszystkich zebranych zaskoczyło to krótkie oświadczenie.
Draco oderwał wzrok od syna i spojrzał na jego matkę.
Miała łzy w oczach. Ale oprócz tego , gdzieś tam w środku
pojawiły się zalążki iskierek, które kiedyś dość często igrały w jej oczach.
Malfoy mimowolnie poczuł jak jego własne oczy robią się
coraz bardziej wilgotne.
Tego było za wiele.
Odzyskał kobietę , która kochał i na dodatek ma z nią syna!
Lepiej być nie mogło!
Z całego tego szczęścia porwał ją w swe ramiona i mocno
przytulił. Zakręcił kilka kółek trzymając ją w górze.
-Puść mnie wariacie! – Pisnęła.
Chłopiec spojrzał na mamę.
Rzadko kiedy widział ją TAKĄ szczęśliwą. Jej oczy lśniły
radością. Śmiała się.
Na policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Tryskała
energią.
Zadowolona z życia.
Szczęśliwa, była naprawdę szczęśliwa.
Czy to właśnie dzięki temu panu?
„Czy to właśnie
Jego wspominała, za każdym razem
, gdy patrzyła na mnie?” – Myślał David. – „Czy widząc moje oczy, starała się
dojrzeć w nich oczy tego mężczyzny? Czy patrząc na moje zachowanie ,
przypominała sobie jego? W takim razie dlaczego? Dlaczego Go z nami nie było?
Wiem, wiem że nas nie zostawił. Czy to mama? Czy to mama go nie chciała?”
Pogrążony w własnych myślach chłopiec nie zauważył, że para
oderwała się od siebie i teraz patrzą na niego w oczekiwaniu.
„Byli tacy zakochani, co się takiego stało, że mama
uciekła?”
-David?
„Może On, eghm … TATA miał kogoś innego? Ale czy Edi nie
powiedział, że mieszka sam? Że nie ma rodziny? Dlaczego…”
- David?
„Och! To takie skomplikowane!”
„Relacje ludzi
dorosłych często są zbyt skomplikowane, aby małe dziecko mogło je zrozumieć.” **
– Usłyszał w swojej głowie czyjś głos.
Przestraszony , przeniósł wzrok ze ściany, na którą od
dłuższego czasu patrzył i spojrzał na mężczyznę przed sobą. „Skąd on się wziął
w mojej głowie?!”
-David? – Jego mama spojrzała na niego uważnie, ale zanim
chłopczyk zdołał odpowiedzieć, podbiegł do niego mały Zabini i szepnął mu coś
na ucho. Musiało to być coś miłego, bo
David uśmiechnął się i spojrzał na rodziców.
Z matki przeniósł wzrok na ojca.
Zlustrował całą jego sylwetkę i nabierając powietrza w płuca
wypalił:
-Kup mi miotłę i po sprawie. – Po czym wyszczerzył zęby w
uśmiechu.
Wszyscy zebrani zaczęli się śmiać z jego wypowiedzi. Widać
chłopcu do szczęścia była potrzebna tylko latająca miotła. Miotła i uśmiech na
twarzy jego mamy.
Kobieta ze śmiechem przytuliła chłopca, jednocześnie
odetchnęła z ulgą.
Zaakceptowany.
Draco, najpierw niepewnie podniósł rękę , chcąc dotknąć
dziecka. Zachęcony przez jego matkę,
położył mu dłoń na ramieniu i odwrócił w swoją stronę.
Ukląkł przed nim, tak aby poziom jego oczu był na poziomie
wzroku dziecka.
Przytulił go.
-Przepraszam. – Szepnął, tak aby tylko chłopiec to usłyszał.
– Nigdy więcej nie pozwolę jej uciec. Nigdy. Przysięgam.
W tym momencie po całym korytarzu rozległ się płacz małego
dziecka.
Jak na komendę wszyscy odwrócili się w tym kierunku.
Na końcu korytarza
otworzyły się drzwi i wyszedł przez nie magomedyk w białym kitlu niosąc
niemowlę.
-Przedstawiam państwu Amandę Gabrielę Zabini. – Uśmiechnął
się pokazując zaróżowioną twarzyczkę dziecka.
Dwa lata później…
-Mamo, a jak to będzie dziewczynka? Ja nie chcę dziewczynki!
-David, nie przesadzaj. – Powiedziała kobieta głaskając mocno zaokrąglony brzuch.
-Ale mamo. Nie wiesz jaka Gabi jest nieznośna! Naprawdę!
- David, za dwa miesiące jedziesz do Hogwartu. Wtedy, kiedy
ona będzie nieznośna, ty będziesz w szkole, więc nie widzę problemu.
-Ale miotły jej nie dam. Idę do Rudego. – Powiedział i
trzaskając podwójnymi drzwiami wyszedł.
Do kuchni wszedł przystojny mężczyzna.
-Witaj skarbie. – Pocałował kobietę w policzek i przyłożył
swoja dłoń do jej ręki, którą nadal miała opartą na brzuchu. W blasku słońca
wpadającego przez okna na ich palcach
zalśniły złote obrączki. – Maluchy spać nie dają?
-A żebyś wiedział. – Uśmiechnęła się do niego. – Słyszałeś
Davida?
Westchnął.
-Nie powiedziałaś mu? – Zapytał, na co ona się zaśmiała i
odpowiedziała:
-Będzie miał niespodziankę. – Pocałowała męża w policzek i
podeszła do lodówki. Wyjęła ogromny kubełek lodów malinowych i zabrała się za
ich konsumowanie.
-Mówiłem ci, że Ginny organizuje w tą sobotę wystawną
kolację?
Pokręciła głową przecząco.
-Nie? Hmmm Widocznie zapomniałem. W takim razie pewne
zapomniałem ci też powiedzieć, że u nas?
-So? – Zapytała z pełną buzią.
-Mionka , skarbie z pełną buzią się nie mówi. – Pocałował ją
w czoło i wyszedł do pracy.
Jak co dnia od dwóch lat towarzyszył mu uśmiech na ustach.
Od dwóch lat budził się co rano u boku ukochanej kobiety.
Od dwóch lat zasypiał wtulony w kochające go ramiona.
Od dwóch lat spoglądał na obrączkę na swoim palcu.
Od dwóch lat na każdym meczu towarzyszył mu mały chłopiec.
„Wykapany tata” – Mówili o nim.
Dwadzieścia cztery miesiące czystego szczęścia.
A będzie jeszcze lepiej, bo od kilku miesięcy spodziewali
się kolejnego potomstwa!
Dokładnie za trzy tygodnie miały na świat przyjść bliźnięta.
Samantha
Victoria i Marco Nicolas Malfoy.
Hermiona Malfoy wzięła kubełek lodów i skierowała się do
salonu.
Niebawem ma przyjść Ginny i zacząć planować sobotnią
kolację.
Usiadła w fotelu przed kominkiem. Nad jego kamienną
ramą wisiał duży obraz.
Na tle Hogwardzkiego jeziora przy samotnej wierzbie stała
całująca się para.
„Nadzieja nie umiera
nigdy. – Maj 1997.”
***
* „Rocznik 1997”
– album Blaise został założony rok przed
ukończeniem przez bohaterów szkoły.
**„Relacje ludzi
dorosłych ….” - Draco zna legilimencje , dlatego mógł „wejść” do umysłu
syna.
Cały Weekend czytało mi się ogromnie przyjemnie! Szkoda mi tylko Davida, bo stracił 10 lat z ojcem. No i Mionka, jak mogła nie dowiedzieć się, że Malfoyowie nie żyją? Przez to musiała tyle cierpieć. Została sama, załamana, zrozpaczona. A Malfoy? Przez sfingowaną śmierć ukochanej o mało nie wpadł w nałogi, nie wiele brakowało również, a nie byłoby go z Nami! Jak dobrze, że mógł liczyć na wsparcie przyjaciół Miony i Blaisa! Ogólnie to gratuluję, bo bardzo długo udało im się utrzymać to w tajemnicy! Jeżeli chodzi o styl, itd nie mam się do czego czepiać, bo piszesz świetnie. Przypuszczam, że teraz piszesz jeszcze lepiej, gdyż Weekend napisałaś 2 lata temu! Całą sobą wciągnęłaś mnie w swoją akcję, tak, że musiałam od razu skończyć Weekend. :)
OdpowiedzUsuńCięszę się, że odkryłam Twojego bloga! :))
Zostawiam Ci dwa komentarze, bo myślę, że to Ci w zupełności wystarczy i, że i tak czy siak docenisz moje słowa :).
Pozdrawiam,
Promise
pragnienia-naszego-serca.blogspot.com
Już piąty raz czytam to opowiadanie i za każdym razem przeżywam je na nowo. Mimo że znalazłam twojego bloga dość dawno uważam że zasługuje na więcej niż jeden komentarz pod epilogie, dlatego nareszcie się przełamałam. Uwielbiam twoje prace zarówno wewkend jak i wyznania wampira. Są świetne!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że jeszcze powrócisz do pojedynku serc :-)
Pozdrawiam
A.B.
Kup mi miotłę i po sprawie. W tym momencie oplułam ekran. Dzięki. A tak na poważnie bardzo dziękuję, że mogłam przeczytać tę super historię :)
OdpowiedzUsuńbardzo dziekuje ze wszystkie komantarze! :) zycie codziennie niedaje mi wiele czasu na dokonczenie reszty moich opowiadan wiec jestem zadowolona z jakiekokolwiek komentarza, bowiem oznacza to ze jeszcze ktos to czyta... uwielbiam weekend :) pozdrawiam Esper
Usuń